W dniu dzisiejszym krótka wycieczka z moją siostrą na Trójkąt Trzech Cesarzy. Droga przyjemna, chociaż przygotowanie dla rowerzystów dramatyczne. Nie mam tu na myśli kałuż, ponieważ wczoraj dość mocno padało i nie miały szans do dzisiaj wyschnąć, ale o jakość drogi. Piach, miękka ziemia, szerokość na pół roweru i jeszcze oznakowanie którego należy mocno wypatrywać.
Jednak to nie o tym chciałem napisać. Dzisiaj miałem dość nieprzyjemną sytuację na przejeździe rowerowym z kierowcą samochodu. Wszystko działo się ok. 18.30 na rondzie Ludwik w Sosnowcu, oraz jego okolicach. Znajdują się tam ścieżki rowerowe, oraz przejazdy dla rowerów. Postanowiłem z nich skorzystać ponieważ są w miarę nowe i tak źle się po nich nie jeździ. Gdy przejeżdżałem przez drogę, korzystając z przejazdu rowerowego, gdy moje koło było już na drodze, w kierunku byłej kopalni Sosnowiec, z ronda z dość sporą prędkością zjeżdżała srebrna Honda Accord Turer (kombi) na zabrzańskich numerach rejestracyjnych z dwoma osobnikami płci męskiej na pokładzie. Oczywiście wg. przepisów gdy jesteśmy na przejeździe rowerowym to mamy pierwszeństwo. Gość zahamował z piskiem i zaczął się do mnie rzucać że po przejściu to się rower prowadzi. Zgodziłbym się z nim, jednak podkreślam, tam jest przejazd rowerowy, a nie tylko przejście dla pieszych, więc próbuję spokojnie człowiekowi wytłumaczyć że tam jest przejazd, a nie przejście, a po nim rowerem się przejeżdża, a nie go przeprowadza. Pasażer zaczyna się na mnie drzeć próbując wmówić mi że tam jest przejście. Postanowiłem nie dyskutować z osobami które nie znają przepisów i wyciągnąłem telefon. Kierowca chyba się wystraszył i kawałek odjechał, ruszyłem więc spokojnie i ja. Po chwili znów się zatrzymał i ponownie z krzykiem ich śpiewka. Zapytałem się czy mam dzwonić na Policję i im udowodnić że racji nie mają. Jeżeli chcą zaproponowałem spotkanie na parkingu Aldi które znajduje się niespełna 100 metrów od naszego spotkania. Kierowca ostro ruszył do przodu i mi zniknął z oczu. Po chwili dojechałem do Aldi i widzę Honda ciśnie na mnie i znów ostro hamuje. Wyciągnąłem telefon wybrałem 112 (jednak jeszcze nie wybrałem połączenia) i spytałem czy na pewno mam dzwonić i chcą spróbować swoich sił. Odjechali i więcej ich nie zobaczyłem.
Mój apel do rowerzystów. Nie dajcie się zastraszyć kierowcą którzy nie znają podstawowych przepisów PoRD. Walczcie o swoje, jeżeli wiecie że macie rację. Samo wyciągnięcie telefonu potrafi wiele zdziałać. Jeżeli kierowca się upiera i chce konfrontacji ze "Stróżami Prawa" dzwońcie i nie dajcie się zastraszyć. Pamiętajcie prawo jest dla wszystkich, nie tylko dla tych co potrafią straszyć i uważają się za silniejszych.
Poniżej zdjęcie miejsca w którym sytuacja nastąpiła. Niestety nie znalazłem aktualnego, więc naniosłem opisy.
Miejsce sytuacji w google maps.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz