Jazda na rowerze wkoło komina jest fajna, jednak czasami fajnie jest ruszyć gdzieś dalej, zobaczyć coś nowego. Po długiej przerwie od jeżdżenia na rowerze postanowiłem zrobić coś nowego dla mnie. Pierwsze kilometry w tym sezonie dla rozkręcenia się odbywały się na trasach dość krótkich, w większości jednak nie jadąc już samotnie a z kimś.
Przyszła pora na nowy wpis i zaprezentowanie nowego projektu - Szlaki z historią w tle.
Na pierwszy ogień idzie szlak który rozpoczyna się najbliżej mojego domu - Szlak Husarii Polskiej.
Cały szlak, jako że chcę go pokonać w całości na rowerze postanowiłem podzielić na kilka etapów:
1)Będzin - Bytom
2)Bytom - Gliwice
3)Gliwice - Krzanowice
Każdy z etapów jest dłuższy od poprzedniego praktycznie dwukrotnie. Ostatni odcinek będzie miał długość w granicach 100km.
Odcinek numer 1, czyli z Będzina do Bytomia został przejechany przeze mnie w dniu dzisiejszym. Pomimo wydawałoby się niesprzyjającej temperaturze powyżej 30 stopni udało mi się dotrzeć do Będzina, następnie szlakiem do Bytomia i wrócić do domu robiąc prawie 55 km w czasie 3:43:34, co uznaję za wynik dobry.
Ruszając z miejsca gdzie rozpoczyna się szlak czyli pod dworcem Będzin Miasto próżno szukać jakiejkolwiek informacji o tym że właśnie w tym miejscu szlak ma swój początek. Do samego podjazdu od strony cmentarza pod zamek w Będzinie również nie ma żadnego oznaczenia, a przynajmniej ja nie zauważyłem. Dopiero na murze cmentarza znalazłem pierwsze oznaczenie szlaku. Jest to szlak czerwony. Będąc przy zamku na rowerzystów czeka pierwsze kuku, schody które ciężko ominąć. Dalej szlak prowadzi dość ruchliwą ulicą Gzichowską i Wolności.
Tutaj oznaczeń jest sporo więc pogubić się ciężko. Niespodzianką jest wąska ścieżka prowadząca przez zarośla i wysokie pokrzywy plus bonus małe błotko przed wyjazdem na ulicę Hutniczą. Nie ma miękkiej gry i zamiast asfaltem trzeba przejechać kawałek drogę z nawierzchnią składającą się z tzw. kocich łbów. Jak do tej pory trasa była prawie płaska poza podjazdem koło cmentarza. To znaczy nie jest płaska jak stół bo cały czas się delikatnie wznosi, ale nie jest to męczące. Przyszedł czas na najbardziej stromy podjazd tego etapu. Trzeba podjechać pod Górę św. Doroty. Jako że nie wróciłem do pełnej kondycji po długim przestoju ostatnie 50 metrów wypychałem rower. Ale to była też kwestia że było sporo luźnych kamieni. U podnóża góry szybki odpoczynek w cieniu i rozeznanie się w dalszej drodze, ponieważ mapy mówią jedno, a oznaczenie mówi drugie. Według oznaczeń musielibyśmy objechać górę, co dla osób które tu są pierwszy raz na pewno będzie ciekawe bo widoki są cudowne. Zjazd ulicą Chopina w dół to czysta przyjemność, jednak trzeba uważać na pieszych i samochody które czasami lubią tu przejechać szybciej pomimo kilku progów zwalniających. Na końcu zjazdu czeka nas skrzyżowanie z bardzo ruchliwą drogą Wojska Polskiego. To nie koniec zjazdów. Kolejny odcinek przez Grodziec to jazda asfaltem w dół i później płaski odcinek. Tutaj w dalszym ciągu jest problem z oznaczeniem i jazda bez mapy może spowodować że zrobimy pętelkę, kilka kilometrów gratis i stracimy czas. Sugerując się oznaczeniem zjechałem do parku Rozkówka, gdzie dołożyłem sobie w gratisie przynajmniej półtora kilometra.
Spojrzałem jednak na mapę i wróciłem na szlak. Teraz delikatny podjazd, następnie płaski odcinek pośród pól. Droga również była polna i momentami dość piaszczysta co powodowało że rower trzeba było pchać. Trzeba uważać bo przed wjazdem na polną drogę, wyjeżdża się z lasu i pokonuje kolejną ruchliwą drogę. Oznaczeń oczywiście brak, albo ja ich dalej nie widziałem. Dojechałem do Przełajki, tutaj już oznaczenie się na chwilę pojawia, przejazd przez mostek nad rzeką Brynica.
Mamy oznaczenie które zaraz znika. Mapa ponownie mnie ratuje. Przede mną
długi podjazd na Sośnią Górę który nie jest trudny gdyby nie to że
przez spory kawałek na polnej drodze znajdował się piach. Dodatkowo
jedziemy pośród pól więc o cieniu można zapomnieć. Na szczycie stoi
kapliczka. Widoki również stąd są bardzo fajne. Jak widać na załączonym zdjęciu dookoła łyso, ani grama cienia, termometr w liczniku wskazywał 36 stopni. Po zrobieniu kilku zdjęć szybko się zebrałem Oznaczeń w dalszym ciągu brak, na szczęście droga teraz była prosta, szybki zjazd do Dąbrówki Wielkiej i tutaj już asfaltem. W Dąbrówce zrobiłem szybki postój na uzupełnienie wody w bidonie i ruszyłem w kierunku Bytomia. Niestety odcinek od Dąbrówki do Bytomia to DK94. Na szczęście dzisiaj była Niedziela, godziny poranne więc ruch był niewielki. W końcu dotarłem na rynek w Bytomiu. Kilka łyków wody i trzeba było wracać. Do wyboru miałem kilka opcji, ja wybrałem przejazd DK79 do Chorzowa. Tutaj ruch już niestety był większy.
Dojechałem do rynku w Chorzowie, gdzie odbywała się jakaś impreza i przez osiedla do Parku Śląskiego. Po drodze zatrzymałem się jeszcze przy tężniach solankowych. Teraz jazda drogami rowerowymi. Bardzo przyjemny i długi podjazd ulicą Tadeusza Kościuszki i przejazd nową dla mnie drogą przez park Góra Redena w Chorzowie do Parku Śląskiego pod "kocioł czarownic" (Stadion Śląski). Przez park przejechałem dość szybko, dalej poruszałem się drogami rowerowymi omijając centrum Katowic. Przejechałem koło katowickiego Spodka, Muzeum Śląskie i bulwarami Rawy dotarłem na Zawodzie. Przede mną był już ostatni odcinek i tereny które doskonale znam. Minąłem nowe centrum przesiadkowe na zawodziu i dalej drogą na pogranicze Burowca i Szopienic. Tutaj kolejna wizyta w sklepie i uzupełnienie płynów. Znając teren udało mi się uniknąć podjazd na ulicy Korczaka, minąłem wieżę ciśnień i dotarłem na Borki, z tyłu Stawików. Tutaj przejechałem krótki odcinek Szlakiem Dawnego Pogranicza i zaraz odbiłem w kierunku sosnowieckiej Pogoni.
Całość dystansu to niespełna 55km o czym już wspomniałem. Wspomnę jeszcze że posiłkowałem się aplikacją mapy.cz. Moim zdaniem obecnie najlepszą prostą aplikacją do nawigacji na rowery i do wędrówek pieszych, którą szczerze polecam. Poniżej załączam jeszcze kilka zdjęć z tego wypadu. Na końcu krótki filmik prezentujący pokonaną trasę.
Pozdrower.
Park Rozkówka
Sośnia Góra
Sośnia GóraSośnia GóraTężnie solankowe w Chorzowie